Agencja Wydawnicza RUNA
|
|
- Fabian Wieczorek
- 8 lat temu
- Przeglądów:
Transkrypt
1
2
3
4 Anna Brzezińska Anna Kańtoch Magda Parus Izabela Szolc Eugeniusz Dębski Mariusz Kaszyński Krzyszof Kochański Jacek Komuda Kazimierz Kyrcz jr, Łukasz Śmigiel Wojciech Orliński Michał Studniarek Wit Szostak Agencja Wydawnicza RUNA
5 KSIĘGA STRACHU 2 Copyright 2007 by Agencja Wydawnicza RUNA, Warszawa 2007 Ulica copyright 2007 by Anna Brzezińska A szczyt, normalnie, rozpieprzony! copyright 2007 by Eugeniusz Dębski Cmentarzysko potworów copyright 2007 by Anna Kańtoch Przebudzenie copyright 2007 by Mariusz Kaszyński Sto dziewięćdziesiąt zapałek copyright 2007 by Krzyszof Kochański Nie trać waszmość głowy! copyright 2007 by Jacek Komuda Bagaż doświadczeń copyright 2007 by Kazimierz Kyrcz jr, Łukasz Śmigiel Diabeł warszawski copyright 2007 by Wojciech Orliński Bestie copyright 2007 by Author Całkiem inny świat copyright 2007 by Michał Studniarek Cudzoziemki copyright 2007 by Izabela Szolc Miasto grobów. Uwertura copyright 2007 by Author Copyright for the cover and interior illustrations by Jakub Jabłoński Wszelkie prawa zastrzeżone All rights reserved Przedruk lub kopiowanie całości albo fragmentu książki możliwe są tylko na podstawie pisemnej zgody wydawcy. Projekt okładki: Jakub Jabłoński Opracowanie grafi czne okładki: Studio Libro Redakcja: Urszula Okrzeja Korekta: Maria Radzimińska, Renata Lewandowska Skład: Studio Libro Druk: Drukarnia GS Sp. z o.o. ul. Zabłocie 43, Kraków Wydanie I Warszawa 2007 ISBN: Wydawca: Agencja Wydawnicza RUNA A. Brzezińska, E. Szulc sp. j. Informacje dotyczące sprzedaży hurtowej, detalicznej i wysyłkowej: Agencja Wydawnicza RUNA Warszawa, ul. Grzybowska 77 lok. 408 tel./fax: (0 22) runa@runa.pl Zapraszamy na naszą stronę internetową:
6
7
8 Myślę, że w każdym mieście jest ulica, przed którą matki ostrzegają dzieci. Nie waż mi się tam wchodzić, mówią. Ani jednego kroku, powiadam. Pies pana Gergely ego poszarpie ci nogę. Szalony syn pana Bálinta potrąci cię skuterem. Zsuniesz się do wykopu i złamiesz rękę. Spadniesz z kładki nad trasą szybkiego ruchu i skręcisz sobie kark. Porwiesz świąteczne spodnie na drutach sterczących z żelbetu. Idź bokiem, idź skrótem. Nie zaglądaj do studni przy cmentarnej bramie. Nie przełaź przez przejazd kolejowy. Omiń plac budowy. Trzymaj się z daleka od rzeki. Tyle że naszej ulicy nie dało się obejść. Wszyscy o tym wiedzieli, nawet my, dzieci bawiące się na ciasnych podwórkach kamienic. Niektórzy jednak próbowali. Po dzielnicy chodziły słuchy o matkach, które, kiedy nadchodził czas, zamykały córki w przepastnych mieszkaniach o wysokich, nieskazitelnie białych sufi tach, tak jakby girlandy wapiennych stiuków mogły je odgrodzić od niebezpieczeństwa. Ojcowie wywozili synów daleko, na drugą stronę rzeki, do jednej z willowych dzielnic, przycupniętych na zboczach pagórków, czy jeszcze dalej, za wzgórze zamkowe i ogromny posąg Macierzy Narodu z rozerwanymi kajdanami na rękach, górujący nad miastem jak kamienna wieża z dawnych opowieści. Oczywiście na darmo. Uliczka 7
9 Anna Brzezińska bowiem otwierała się niespodziewanie przed ich dziećmi pomiędzy kuchnią i jadalnią, za rogiem starego dębowego kredensu, który tkwił tu od niepamiętnych czasów i na boku, dokładnie na wysokości oczu, miał dziwne, zatarte od pasty do polerowania i zabliźnione świeżą warstwą lakieru ślady po kulach. Albo odnajdowała ich w dolinie, w grocie pełnej sezonujących beczek, tuż po winobraniu, kiedy w rozgrzanym powietrzu wisi ciężki, słodkawy kurz, a smak moszczu przytępia czujność. Mówiliśmy o niej po prostu bezimienna, bo nikt w istocie nie pamiętał ani nie potrafi ł odgadnąć jej nazwy. Czasami zaś zwano ją zagubiona, ponieważ w przeciwieństwie do krewniaczek, czcigodnych arterii, po których mknęły tramwaje i rozjazgotane ciężarówki, bądź podupadłych zaułków, dożywających swoich dni w cieniu wyliniałych barów i salonów masażu o szczelnie przesłoniętych oknach, ona pojawiała się i znikała wedle własnego uznania, nieprzypisana do jednego miejsca i nieoznaczona na żadnej mapie. Wprawdzie pan Bák, właściciel antykwariatu, utrzymywał niegdyś, że potrafi ją odnaleźć na starych planach miejskich, ale kiedy je rozkładał, pożółkłe i kruche ze starości, okazywało się, że sam nic nie potrafi odczytać, opisano je bowiem w obcym języku, w mowie tamtych, którzy stąd odeszli. Nasi rodzice przez chwilę wpatrywali się z niepokojem w rzędy znaków, lecz potrafi li odgadnąć z nich tyle samo, ile ze śladów wronich łap na śniegu czy wzorów sadzy nad kominem. Potrząsali głowami, pochyleni nad plątaniną wyblakłych linii, które, jak im się wydawało, zostały nakreślone wedle zasad zupełnie innej geometrii, i na darmo usiłowali je dopasować do znanych ulic czy bulwarów. W końcu odchodzili zagniewani, nie żegnając się z panem Bákiem, a potem długo odwracali wzrok, kiedy w drodze do piekarni albo rzeźnika mijali witrynę jego sklepu. 8
10 Ulica Szyby antykwariatu powoli zasnuł kurz, w narożnikach okien pojawiły się pajęczyny i, zrazu nieśmiałe, powoli rozwijały się coraz szerzej jak egzotyczne kwiaty, aż wreszcie do wnętrza mogła się przebić jedynie odrobina światła. Właściciel tkwił gdzieś w tej mrocznej głębi, z braku klientów skazany na towarzystwo swych ksiąg, bezużyteczny jak one. Jedynym znakiem jego istnienia stała się kłódka. Za dnia otwarta, zwisała smętnie ze skobla, wieczorem zaś nieodmiennie spinała ramiona żelaznej sztaby, którą pan Bák zainstalował na drzwiach w obawie wzruszająco naiwnej przed hordami złodziei dybiącymi na jego skarby. Jednakże złodziei od dawna bardziej interesowały dyskoteki i kawiarnie, pełne podpitych cudzoziemców, nie zwracali więc najmniejszej uwagi na maleńki sklepik. Większość najpewniej w ogóle nie pamiętała o jego istnieniu, zresztą urodzili się w wiele lat po tamtej pierwszej zimie, zimie cudów, kiedy nasi dziadkowie i rodzice powoli wprowadzali się do wyludnionych domów, rąbali na opał krzesła czy stoły o dziwnie wygiętych, ozdobionych roślinnymi motywami nogach, wyciągali z masywnych, mieszczańskich szaf cudze pelisy i bekiesze i w wyziębłych kuchniach spijali z butelek resztki skwaśniałego wina. Żaden nie oglądał w tamtych czasach pana Báka. W przeciwieństwie do wielu innych bynajmniej nie uszczęśliwił go cały ten dostatek, który mógł teraz zebrać bez wysiłku i bez żadnej własnej zasługi. Moja matka powiedziała kiedyś, że jego jedyny syn zginął tuż przed wyzwoleniem jak reszta uliczników, którzy gnieździli się w budach przy nabrzeżnym bulwarze, bawił się, przebiegając przez ulicę tuż przed ofi cerami w czarnych mundurach. Wśród dzieci uchodziło to za nie byle jaką odwagę i dostarczało im mnóstwo uciechy, zwłaszcza jeśli żołnierz zmylił krok albo musiał się zatrzymać, klnąc głośno w swoim 9
11 Anna Brzezińska gardłowym języku. Ale tamtego dnia synek pana Báka potknął się na wystającym kamieniu i przewrócił tuż przed skórzanymi, wypolerowanymi jak lustro butami, a ofi cer uniósł go bez wysiłku i roztrzaskał jego głowę o murek nabrzeża. Dlatego pan Bák krążył ze spopielałą twarzą wśród ruin, wygrzebywał spod zwałów cegieł książki, wygładzał ich kartki, otrzepywał je ze śniegu i ceglanego pyłu, po czym pracowicie układał w stertach pod ścianami opustoszałego antykwariatu. Zadymka nawiewała śnieg przez dziurę w dachu, wyrwaną przez pocisk podczas ostatniego bombardowania, a on kulił się pomiędzy coraz wyższymi zwałami ksiąg, lecz nie potrafi ł ich odczytać, ponieważ spisano je w języku, którego niechętnie uczono niewiernych. I tak też umarł, długo, długo później. Minęło kilka dni, zanim sąsiedzi spostrzegli, że nie zamyka już kłódki: nocą wiatr klekotał nią głucho o kamienną ścianę. Stary pan Bák nikt nie potrafi ł zliczyć, ile przeżył lat tkwił przy ladzie, skulony pod połataną, wygryzioną przez mole bekieszą, zapewne pamiętającą jeszcze czasy cesarsko -królewskich balów. Twarz jednak miał pogodną i szczęśliwą, zupełnie jakby udało mu się nareszcie rozszyfrować jedną z tych obcych, niepojętych opowieści, wśród których spędził większość życia. Po nim nikt więcej nie próbował tej sztuki. Skoro minął stosowny czas i nie zgłosił się żaden spadkobierca, władze postanowiły przekazać księgi do czytelni. Jednakże ani pospolite miejskie biblioteki, ani niezliczone fi lie uniwersyteckiej, ani nawet najbardziej arystokratyczna z nich, biblioteka akademii, gdzie wciąż ci sami profesorowie przesiadywali, póki tweed ich marynarek nie zlał się wreszcie z wytartym aksamitem, którym obito pozapadane fotele, nie wyraziła najmniejszego zainteresowania darowizną. Ostatecznie pod antykwariat podjechała zwykła ciężarówka, a robotnicy wrzucili bez ceremonii książki na pakę i zawieźli na przemiał. Nie 10
12 Ulica zauważyliśmy wcale ich zniknięcia, wszystko bowiem wydarzyło się bladym świtem, kiedy ulice nadal drzemały, z rzadka tylko niepokojone dzwonkiem tramwaju. Padał śnieg i płatki spadały na księgi, co nie przydarza się codziennie ich rodzajowi i co niektórym zapewne przypomniało tamtą odległą zimę, kiedy budynki waliły się nagle wokół nich, a omszałe, wygładzone palcami pokoleń ściany domowych bibliotek rozpadały się jak budowle z zapałek. Tak czy inaczej, pan Bák zniknął i odtąd nikt więcej nie spekulował nad tajemnicą ulicy. W każdym razie nikt z dorosłych: zbyt dobrze wyuczyli się porzekadła, że nie należy mówić o sznurze w domu wisielca. Bo przecież mieszkaliśmy pod dachami zmarłych, przechadzaliśmy się po ich korytarzach i galeriach, okalających na piętrach nasze podwórza, wieszaliśmy koszule na wieszakach ozdobionych dziwacznymi napisami i zamykaliśmy je w starych szafach, choć nie obstalował ich pradziadek żadnego z nas, jedliśmy z ich porcelanowych talerzy i czerpaliśmy zupę srebrnymi łyżkami, na których widniały wciąż na wpół zatarte monogramy, a wieczorami, jeśli nastrój był odpowiedni, zapalaliśmy świece w świecznikach pamiętających jeszcze rytualne śpiewy. Już jako dziecko rozumiałam instynktownie, że nie powinnam pytać o ich dawnych właścicieli, nie powinnam się zastanawiać, skąd przywędrowały te wszystkie rzeczy, kto sypiał kiedyś na naszej empirowej kanapie i pisywał listy przy eklektycznym biurku w gabinecie taty. Te przedmioty po prostu istniały wśród nas, pojawiły się w równie oczywisty i nieuchronny sposób, jak korale na jarzębinie lub kasztany na kasztanowcach, i jeśli była z nimi związana jakaś tajemnica, należała do zakazanego świata dorosłych. Jednakże szybko pojęłam, że wszystko to łączyło się jakoś z bezimienną ulicą. W naszej kamienicy rodziło się wówczas 11
13 Anna Brzezińska dużo dzieci i co jakiś czas nad głowami kobiet, wieszających pranie na sznurach przeciągniętych w poprzek podwórza, zapadało głuche milczenie. Matka w takie dni głośniej trzaskała drzwiami, wciągając na nasze trzecie piętro ciężkie wiadra z węglem, i niecierpliwie szarpała moje włosy grzebieniem, jeśli sama nie umiałam ich rozczesać i spleść w schludne warkocze. Wiedziałam wówczas nieomylnie, że któreś z dzieci odnalazło ulicę, czy też raczej ulica je odnalazła. Niektóre nie pojawiały się więcej i wówczas okna jednego z mieszkań przyoblekał kir, a nad galeriami niosło się zwierzęce zawodzenie żałobniczek. Większość jednak powracała, choć odmieniona. My, maluchy, oczywiście mieliśmy zwyczaj straszyć się ulicą. Przekonywaliśmy się nawzajem, że jest to miejsce, gdzie ożywają potwory z nocnych koszmarów i gdzie mieszkają te bardziej swojskie, codzienne straszydła, takie jak beznogi pijaczyna Gergely, w którego rzucaliśmy ulęgałkami, łysa Ersebet, która żyła w szałasie nad rzeką i podobno parała się nierządem jeszcze podczas wojny, ale teraz nawet milicjanci tylko odganiali ją ze śmiechem, kiedy opowiadała, jakie przyjemności wyczarują jej bezzębne usta; albo stuknięta żebraczka Fruzsina jej baliśmy się najbardziej, potrafiła bowiem przyczaić się nieruchomo w bramie, podobna do sterty śmierdzących, burych szmat, po czym znienacka wbijała w nogę przechodzącego dziecka zimne, starcze paluchy. Z nieodgadnionego powodu bawił ją nasz strach, zanosiła się chrapliwym śmiechem, podczas gdy jej ofi ara szarpała się i wrzaskliwie wzywała pomocy. Trwało to, aż matki się wreszcie zbuntowały, znużone praniem zasikanych ze strachu rajstop czy spodenek oraz tłumieniem naszych nocnych wrzasków, i wyruszyły na skargę do komitetu. Panowie sprawujący pieczę nad dzielnicą wysłuchali ich, pokiwali z troską głowami, po czym oddalili się do spraw znacznie bardziej istotnych. 12
14 Ulica Ale Fruzsina nie pojawiła się w naszej kamienicy ani tego dnia, ani następnego, ani tydzień później, aż stało się oczywiste, że nie będzie nas więcej prześladować i nie znajdziemy jej nawet na śmietniku przy najbliższej stacji metra, gdzie miała budę, skleconą z papy i tekturowych pudeł. Bezimiennej ulicy nie umieliśmy jednak pozbyć się równie łatwo jak szalonej żebraczki. Była sprytniejsza niż bezpański pies i jak on gryzła znienacka. Czasami przez długie tygodnie nie dawała znaku życia, kryła się pomiędzy kasztanowymi bulwarami i zaułkami brukowanymi kocimi łbami albo drzemała wzdłuż ścian zrujnowanych fabryk. Mogliśmy wtedy bezpiecznie biegać do szkoły, włazić przez wybite okna do opuszczonych magazynów na bocznicy kolejowej, ścigać się na ruchomych schodach do metra, wyprawiać do lunaparku na wyspie, włóczyć po placach budowy i rozbiórkach, zakradać do zakazanych łaźni i jeździć na gapę tramwajami aż na drugą stronę rzeki słowem, napawać się tymi absolutnie zakazanymi rzeczami, które robi się w tajemnicy przed rodzicami i które przynoszą najwięcej uciechy. I kiedy nabieraliśmy już poczucia bezpieczeństwa, ulica uderzała raz za razem, w ciągu zaledwie tygodnia wciągając w trzewia troje czy czworo z nas. Zatrzymali tu tylko jedną ulicę powiedziała pewnego dnia moja matka a jednak zdołali odebrać nam całe miasto. Mimo to wierzyłam, że uda mi się tę bezimienną grozę oszukać. Zresztą każde z nas wymyślało sposoby, aby się jej wymknąć, na wszelki wypadek nie wyjawiając ich nikomu, choćby i najlepszym przyjaciołom. Ulica była bowiem dla nas sprawą osobistą, i to bardziej niż nowe buty starszego brata (które jeszcze wczoraj rozpierały się dumnie za witryną jednego z tych sklepów dla obcokrajowców, tam gdzie teraz ziała wybita szyba) albo podsiniaczone oko matki, pokryte grubą warstwą 13
15 Anna Brzezińska pudru i wymalone dla niepoznaki niebieskim cieniem. Maluchy potrafi ły jeszcze o niej rozmawiać, nieświadome, że pewnych sekretów nie powinno się tykać, że usta pękają od nich i krwawią jak od lodowych sopli, które odrywaliśmy z rynien i ssaliśmy w drodze do szkoły, że lepiej wyrzucić ją nawet z pamięci, bo kiedy przyjdzie czas, i tak upomni się o nas, nieprzejednana i niepojęta w swojej zaciekłości. Ale w miarę dorastania coraz rzadziej o niej rozmawialiśmy zupełnie jak dzikie zwierzęta, kiedy odwracają się od pożaru i biegną na oślep przed siebie w rozpaczliwej próbie ucieczki. Odwracaliśmy zatem wzrok, kiedy na twarzach i ramionach przyjaciół dostrzegaliśmy znamiona znak, że ulica zdołała ich dopaść i odmienić na swoją modłę. Zresztą oni też nie palili się do wyznań. Ulica sprawiała, że już do nas nie należeli, nie śmiali się koło śmietnika ani nie łapali młodych kotów przy piwnicznych okienkach. To był nasz rytuał przejścia, najokrutniejszy, jaki umiałam sobie wyobrazić, własna cienista ścieżka prowadząca w dorosłość. Z całą dziecięcą prostodusznością postanowiłam, że nigdy na nią nie wejdę. Ulica mnie nie doścignie, przecież biegałam szybciej niż jakakolwiek dziewczynka na naszej ulicy i wyprzedzałam też większość chłopców. Byłam sprytna i zwinna, potrafiłam wskakiwać do rozpędzonego tramwaju i przejeżdżać przez most, wczepiona w nagrzany słońcem blaszany zderzak, kiedy srebrne szyny błyskały tuż pod moimi butami a także wymknąć się konduktorowi i milicji, jeśli któryś z przerażonych pasażerów pociągnął za hamulec bezpieczeństwa. Żadna ulica mnie nie pokona, myślałam sobie. Po prostu mnie nie znajdzie. Każdego dnia wybierałam więc inną drogę do szkoły. Najchętniej w ogóle siedziałabym w domu chociaż wiedziałam, że w takiej kryjówce na pewno mnie wypatrzy ale matka nie zgadzała się na podobne zaniedbanie. 14
16 Ulica Nie masz żadnych innych obowiązków, prócz nauki mówiła oschłym tonem, który zapewne miał przytłumić moje dziecięce lęki, ale tylko napełniał mnie złością. Więc nie próbuj się od nich wykręcać. O poranku wręczała mi zapakowane w woskowany papier śniadanie jabłko i kanapkę z jajkiem albo serem sprawdzała, czy skóra czarnych bucików jest wypolerowana do połysku, a warkocze starannie zaplecione, wygładzała wykrochmalony na sztywno biały kołnierzyk, po czym stanowczo wypychała za próg. Do tej pory pamiętam kojący dotyk jej ręki na łopatce, mimo że trwał zaledwie chwilę. Zaraz później byłam już na schodach i ciepło powoli ulatniało się z mojej skóry, a kiedy zeszłam na dół i zeskoczyłam z ostatniego stopnia, wyszczerbionego, pokrytego łuszczącym się wzorem z zielonych i niebieskich kamyczków, witał mnie chłodny wicher z ulicy i rozdmuchiwał resztki matczynej obecności. Na naszej ulicy zawsze wiało, nawet w największe upały długa pierzeja wysokich secesyjnych kamienic tworzyła naturalny ciąg, zasysający powietrze w głąb miasta. Gdy szłam do szkoły, podmuchy układały się za moimi plecami w sprężystą poduchę, popychając mnie naprzód, a gdy wracałam, oczy łzawiły mi od wichru i pyłu. I czasami wydawało mi się, że wiatr próbuje mnie ostrzec i odepchnąć od tego miejsca zupełnie jak wiewiórka, która miota szyszkami w Czerwonego Kapturka, zanim ten wejdzie do chatki babuni, lub końska głowa przemawiająca znad bramy zamku do księżniczki choć przecież dom i tak był najbezpieczniejszym miejscem, jakie znałam. W każdym razie codziennie szłam do szkoły inną drogą i wracałam też najdziwniejszą trasą, jaka przyszła mi do głowy. Potrafiłam przejść na drugą stronę rzeki pod mostem, wspinając się jak małpa po metalowej siatce przypór. Przemykałam 15
17 Anna Brzezińska po wiaduktach skrajem huczących, wielopasmowych szos, które zbierały ruch samochodowy u stóp zamkowego wzgórza i pospiesznie przepychały go na północ, poza centrum. Znałam też kanały wentylacyjne, prowadzące do tunelu pod górą zwieńczoną statuą Macierzy Narodu, i zamknięte chodniki najstarszej linii metra, gdzie każdego roku wilgoć podchodziła wyżej, powoli zacierając ślady cesarsko -królewskiej świetności. Przerzucałam przez szyję związane sznurówki bucików i boso, żeby wyczuć najdrobniejsze nierówności muru, wdrapywałam się na przypory katedry Świętego Króla, gdzie zastygałam pomiędzy gargulcami, obserwując przepływające w dole statki i promy. Albo dla odmiany szłam po starym torowisku, uderzając patykiem o podkłady i pozwalając, żeby szyny prowadziły mnie pomiędzy opustoszałe magazyny, warsztaty i zdezelowane wagony, które niepostrzeżenie niszczały na zarośniętych badylami bocznych torach. Wszystkie te miejsca zawierały jakąś tajemnicę i ulotną woń zniszczenia, która unosiła się nad całym miastem, choć inni najwyraźniej jej nie wyczuwali. Matka oczywiście nie wykazywała zrozumienia dla mojej wędrowniczej pasji. Przeciwnie, biadoliła nad każdą parą porwanych rajstop. Jej głos falował, wznosił się na teatralną wysokość, bo ostatecznie cała kamienica musiała wiedzieć, jakim niewdzięcznym dzieckiem została obarczona, żeby zaraz potem przejść w piskliwy falset, kiedy wymierzała mi sprawiedliwą karę, głosząc wszem wobec, że za swoje wybryki niebawem będę chodzić goła i bosa. Kłótnia niewiele zmieniała, bo następnego ranka znowu wyruszałam na wyprawę, jednakże każda z nas miała poczucie, że należycie wypełnia swoje obowiązki, a ostatecznie przecież o to chodzi w każdej kochającej się rodzinie. Oczywiście w lamentach o grożącej nam nędzy było sporo przesady. Matka pracowała w tamtych czasach w jednej z hal 16
18 Ulica targowych, nieco już podupadłej, ale pamiętającej czasy sułtanów budowli, którą po wojnie zamieniono w wielki dom handlowy. Kiedy odwiedzałam matkę, najchętniej stawałam na parterze, przy fontannie, i zadzierałam głowę, by podziwiać tę zaprojektowaną z niewiarygodną precyzją, ażurową plątaninę kamienia, metalu i barwionego szkła. Jej cztery piętra wypełniała obfitość niedostępnego gdzie indziej dobra, od karakułowych futer po kaszkę humana dla niemowląt i chińskie piórniki. Moja matka miała dostęp do tych wszystkich wspaniałości, co zapewniało nam z kolei korzyści u zaprzyjaźnionego rzeźnika czy w warsztacie samochodowym. Samochodem jednak nie cieszyliśmy się długo. Mój ojciec, czarujący niegodziwiec, pracował jako skrzypek na statkach wożących cudzoziemców po rzece. Zaledwie kilka miesięcy po tym, jak pierwszy raz zajechał pod kamienicę tym niesamowitym cudem techniki, który krztusił się i warczał niczym turbina samolotu, kiedy wjeżdżaliśmy stromymi uliczkami starego miasta na wzgórze zamkowe, rozbił go o przydrożną latarnię, wycelowawszy w nią tak starannie, że z jajecznie żółtej tekturowej karoserii pozostała kupka nieszczęścia. Ale nawet kiedy nie było już samochodu, dzieci w kamienicy zazdrościły mi ojca. Chudy, przygarbiony, w wymiętym, za dużym płaszczu, który upodabniał go do stracha na wróble, niósł jednak ze sobą powiew niedostępnego świata, który podglądaliśmy na pokładach statków i przez ogromne przeszklone okna hoteli nieopodal pomnika Poety, gdzie z cudzoziemska ubrani kobiety i mężczyźni pili nasze wino i jedli tokajową roladę albo naleśniki z orzechowym nadzieniem. Zapytałam kiedyś matkę, czy wśród przybyszów są też potomkowie tych, którzy mieszkali tu wcześniej. Uderzyła mnie wtedy dłonią na płask w tył głowy i kazała zamilknąć. Nie biła 17
19 Anna Brzezińska mnie często, więc rozryczałam się okropnie, bardziej ze zdziwienia niż poczucia krzywdy. Stałyśmy na szczycie schodów do metra, ludzie przyglądali się nam, jedni z przyganą, inni ze skrywaną satysfakcją, jaka często towarzyszy nam w obliczu nieszczęścia bliźnich. Matka, blada i z zaciśniętymi wargami, usiłowała mnie uspokoić, a ja darłam się, darłam się przeraźliwie, póki nagle nie zwymiotowałam na jej odświętne czarne lakierki. I chyba ten wstyd, którego mimowolnie stałam się przyczyną, zatarł w pamięci matki pytanie, które stało się początkiem całej tej katastrofy, bo potem wspominała ją raczej z rozbawieniem, aż stała się wreszcie jedną z tych żenujących anegdot, które powtarza się na rodzinnych uroczystościach. Mój ojciec uczestniczył w nich z rzadka, zaprzątały go zupełnie inne sprawy, związane z życiem na pokładzie statku, w teatralnym foyer albo w holu jednego z tych dekadenckich hoteli, gdzie dzieci dygnitarzy bawiły się z fordanserkami. Jeśli jednak się pojawiał, usadawiał się przy końcu stołu, najlepiej w kącie i w pewnym oddaleniu od innych, jak gdyby chciał w ten sposób zaznaczyć, że nie pasuje do reszty towarzystwa i znalazł się tutaj jedynie z racji przykrego obowiązku. Nabijał fajkę wonnym zagranicznym tytoniem, podczas gdy inni mężczyźni ćmili miejscowe cuchnące papierosy, i bez słowa wpatrywał się w przestrzeń. W wyborze trunków nie był jednak równie wybredny. Pił wszystko palinkę, gruszkówkę, tokaj, wino i beherovkę, która z rzadka gościła na naszym stole, bo matka dostawała mdłości od samego jej zapachu. Napełniał kieliszek za kieliszkiem, nie oglądając się na sąsiadów, w równym rytmie, jak człowiek, który ma do wykonania pewien obowiązek i zamierza go wypełnić bez względu na to, jaką mu to sprawia przykrość. Czasami matce udawało się zaciągnąć go do domu, zanim się upił na dobre, ale nieczęsto. Choć z wyglądu cherlawy i słabowity, 18
20 Ulica z każdą kroplą alkoholu spływającą w dół przełyku nabierał sił, a po kilku godzinach biesiady dwóch tęgich mężczyzn nie potrafi ło go ruszyć z miejsca. Szarpał się z żoną, wygrażał jej, oskarżał o jakieś urojone i prawdziwe, choć zamierzchłe winy, spluwał w jej kierunku i zamierzał się pięścią. Najgorsze jednak działo się wtedy, kiedy sięgał po skrzypce. Nosił je ze sobą zawsze, ukryte w czarnym pokrowcu z gumowanego sukna, naciągniętym na błyszczący politurą futerał, ale na trzeźwo nigdy nie grał, nawet jeśli ze łzami prosiłam o moją ulubioną piosenkę. Bolą mnie palce, kochanie wykręcał się niezręcznie. Spójrz, wiatr wszedł mi w kości i stawy. I wyciągał ku mnie ręce, rozczapierzając paluchy pod tak nieprawdopodobnym kątem, że uciekałam z płaczem, przekonana, że naprawdę umiera na jakąś straszliwą chorobę. Nie odziedziczyłam po nim słuchu, więc nie umiem tego ocenić, ale mówiono, że był wyśmienitym muzykiem. Stanowiło to nie byle jaki komplement, bo tutaj, nawet w tej dzielnicy ponurych, wiekowych kamienic, każdy grał. Na basach, dudach, drumlach, bębnach, fl etach, cymbałach i nawet na pogardzanej harmonii, symbolu naszych braterskich okupantów muzykowali wszyscy, od nieopierzonych wyrostków po starych dziadów o orlich nosach i zapadłych policzkach. Ale największe emocje budzili oczywiście skrzypkowie, szczególnie zaś najznamienitsi z nich. Ojciec, przynajmniej w moich oczach, niewątpliwie do nich należał, gdy usadowiony niedbale na balustradzie galeryjki, wygrywał marsze i walczyki z dziecięcych piosenek, a one niosły się ponad studnią podwórka, karłowatymi murkami okalającymi śmietnik i nad zdziczałym bzem. Panował nad melodią w taki sposób, że wydawał mi się jedną z tych tajemniczych postaci, które pojedynczą śpiewką potrafi ły skłonić chłopca z baśni, aby boso poszedł do piekła i z powrotem. 19
21 Anna Brzezińska Jednakże czasami zmieniał się w zupełnie inną istotę, złośliwą i skłonną do psot. Najpaskudniejszą z nich były te piosenki, wygrywane z pijacką zaciekłością i z taką mocą, jaką tylko umiał wydobyć z baranich strun. Piosenki tamtych. Dziwne, zwichrowane dźwięki toczyły się wtedy kaskadami, to znów falowały w powietrzu jak kołysanka. Dorosłych napełniały złością, ale mnie, siedmioletnią i z zachwytem wpatrzoną w ojca, fascynowały tak bardzo, że nie spostrzegałam strużki śliny, która powoli spływała spomiędzy jego warg, ani palców kurczowo zaciśniętych na smyczku. Dzisiaj myślę, że zadawał sobie tymi melodiami ból, a jego zagorzałe, publiczne samobiczowanie zmuszało resztę, by chociaż przez chwilę stawili czoło temu, o czym zwykle udawało im się nie pamiętać. Teraz wiecie już mniej więcej, kim jestem, a raczej kim byłam, zanim weszłam w bezimienną ulicę. Bo mimo moich wszystkich wybiegów i podstępów naturalnie nie udało mi się jej wyprowadzić w pole: zresztą w całym naszym kraju, tej ogromnej, płaskiej pustocie, nie istniało pole, na którym nie umiałaby wytropić ofiary. Z pulchnej, gapowatej kluchy, która wypuszczała się z domu tylko na taką odległość, z jakiej mogła zobaczyć bezpieczną, bladożółtą plamę drzwi, ozdobionych metalową tabliczką z nazwiskiem rodziców, wyrosłam na sprytną, zwinną dziewczynkę o chudych, poobijanych nogach i długich warkoczach, z których wyłaniały się splątane czarne kosmyki. Miałam też śniadą skórę, upodabniającą mnie do włóczęgów właśnie w tamtych czasach władze uporczywie zaganiały ich do miast i zmuszały, żeby osiedlali się w wielopiętrowych budynkach z betonowych płyt. Wędrowni ulegali, rozumiejąc, że pewne rzeczy są nieuchronne i nie sposób z nimi walczyć, ale wraz z garścią szmat i cynowymi garnkami zabierali z krytych płótnem wozów swoje tradycje i obyczaje, które z wolna, lecz 20
22 Ulica nieustępliwie korodowały nowoczesne mieszkania, tak samo jak rdza przeżera metal. Po kilku miesiącach z okien znikały szyby, zastąpione kawałami dykty i płatami kartonu. W miejscu gazowych kuchenek, spieniężonych w punktach skupu złomu, czerniły się paleniska, a bosonogie kobiety we wzorzystych sukniach i z wielkimi złotymi kołami w uszach warzyły na nich strawę w cynowych kociołkach. Z sufi tów zwieszały się kiście gumowanych kabli; wcześniej skrupulatnie wyłuskano z nich miedź, zbyt cenną, by miała przewodzić prąd do niesprawnych lodówek czy pralek. Te zresztą opuściły mieszkania jeszcze wcześniej i powędrowały na jedno z nielegalnych targowisk, gdzie można było kupić prawie wszystko, albo na śmietnik, jeśli ich właściciel w przypływie paniki porąbał siekierą te niewątpliwie szatańskie wynalazki. Po klatkach schodowych spływały cuchnące strumienie odchodów i rozlicznych kuchennych nieczystości, starając się wyrzeźbić koleinę rynsztoka w wylanym zaledwie kilka miesięcy temu lastryku. Nim minął rok, cała okolica zamieniała się w ponure śmietnisko, a nasi rodacy wyprowadzali się stamtąd w popłochu, zostawiając włóczęgów sam na sam z dobroczynną polityką rządu. Rozumiecie teraz, dlaczego matka tak ubolewała nad moim podobieństwem do włóczęgów. Gdybyś tylko nie sterczała tyle na słońcu mruczała, wcierając mi w policzki maść wybielającą. Wyglądasz jak jedna z nich. Jeszcze cię złapią i odeślą do zakładu poprawczego. Obie jednak wiedziałyśmy, że to niemożliwe. Nie miałam rozkołysanego chodu tamtych dziewczyn ani ich skłonności do błyskotek, ani bezczelnej śmiałości, która sprawiała, że zaczepiały na ulicy obcych mężczyzn, oferując im wróżby i jeszcze inne przyjemności, o których w naszym domu nie należało nawet wspominać. W moich żyłach płynęła uczciwa, nierozcieńczona 21
Dzięki ćwiczeniom z panią Suzuki w szkole Hagukumi oraz z moją mamą nauczyłem się komunikować za pomocą pisma. Teraz umiem nawet pisać na komputerze.
Przedmowa Kiedy byłem mały, nawet nie wiedziałem, że jestem dzieckiem specjalnej troski. Jak się o tym dowiedziałem? Ludzie powiedzieli mi, że jestem inny niż wszyscy i że to jest problem. To była prawda.
Bardziej szczegółowoCzyli w co bawili się nasi rodzice i dziadkowie
Czyli w co bawili się nasi rodzice i dziadkowie Ta gra polegała na tym że rysowało się trasę wyścigu i trzeba było pstrykać kapslami tak, by dotrzeć do mety. Ten, kto był najszybciej na mecie ten wygrywał.
Bardziej szczegółowoOlaf Tumski: Tomkowe historie 3. Copyright by Olaf Tumski & e-bookowo Grafika i projekt okładki: Zbigniew Borusiewicz ISBN
Olaf Tumski Olaf Tumski: Tomkowe historie 3 Copyright by Olaf Tumski & e-bookowo Grafika i projekt okładki: Zbigniew Borusiewicz ISBN 978-83-63080-60-0 Wydawca: Wydawnictwo internetowe e-bookowo Kontakt:
Bardziej szczegółowoJoanna Charms. Domek Niespodzianka
Joanna Charms Domek Niespodzianka Pomysł na lato Była sobie panna Lilianna. Tak, w każdym razie, zwracała się do niej ciotka Małgorzata. - Dzień dobry, Panno Lilianno. Czy ma Panna ochotę na rogalika z
Bardziej szczegółowoPrzewodnik po Muzeum nad Wisłą Muzeum Sztuki Nowoczesnej
Przewodnik po Muzeum nad Wisłą Muzeum Sztuki Nowoczesnej 1 Opis instytucji Muzeum Sztuki Nowoczesnej pokazuje wystawy sztuki współczesnej. Sztuka współczesna to prace, które powstają w naszych czasach.
Bardziej szczegółowoNajciekawsze gry i zabawy podczas przerw w szkole - opis zapomnianych gier
Najciekawsze gry i zabawy podczas przerw w szkole - opis zapomnianych gier Kamil Łoś kl. VI c W STATKI Gra się w 2 zawodników, każdy dostaje po 2 kartki. Na każdej rysuje się siatkę 10 10 (A-J; 1-10).
Bardziej szczegółowoPrzedstawienie. Kochany Tato, za tydzień Dzień Ojca. W szkole wystawiamy przedstawienie. Pani dała mi główną rolę. Będą występowa-
Przedstawienie Agata od kilku dni była rozdrażniona. Nie mogła jeść ani spać, a na pytania mamy, co się stało, odpowiadała upartym milczeniem. Nie chcesz powiedzieć? mama spojrzała na nią z troską. Agata
Bardziej szczegółowoPaulina Grzelak MAGICZNY ŚWIAT BAJEK
Paulina Grzelak MAGICZNY ŚWIAT BAJEK Copyright by Paulina Grzelak & e-bookowo Grafika na okładce: shutterstock Projekt okładki: e-bookowo ISBN 978-83-7859-450-5 Wydawca: Wydawnictwo internetowe e-bookowo
Bardziej szczegółowotradycja, historia, obyczaje kultura Ernest Bryll poeta, pisarz, autor tekstów piosenek, dziennikarz, tłumacz i krytyk filmowy, także dyplomata. Autor licznych tomików poezji, sztuk scenicznych, oratoriów,
Bardziej szczegółowoPrzewodnik po Muzeum nad Wisłą Muzeum Sztuki Nowoczesnej
Przewodnik po Muzeum nad Wisłą Muzeum Sztuki Nowoczesnej 1 Opis instytucji Muzeum Sztuki Nowoczesnej pokazuje wystawy sztuki współczesnej. Sztuka współczesna to prace, które powstają w naszych czasach.
Bardziej szczegółowoCzy na pewno jesteś szczęśliwy?
Czy na pewno jesteś szczęśliwy? Mam na imię Kacper i mam 40 lat. Kiedy byłem małym chłopcem nigdy nie marzyłem o dalekich podróżach. Nie fascynował mnie daleki świat i nie chciałem podróżować. Dobrze się
Bardziej szczegółowoRozdział II. Wraz z jego pojawieniem się w moim życiu coś umarło, radość i poczucie, że idę naprzód.
Rozdział II Kupiłam sobie dwa staniki. Jeden biały, z cienkimi ramiączkami, drugi czarny, trochę jak bardotka, cały koronkowy. Czuję się w nim tak, jakby mężczyzna trzymał mnie mocno za piersi. Stanik
Bardziej szczegółowoKatarzyna Michalec. Jacek antyterrorysta
Katarzyna Michalec Jacek antyterrorysta Copyright by Katarzyna Michalec & e-bookowo Grafika na okładce: shutterstock Projekt okładki: e-bookowo & Katarzyna Michalec ISBN 978-83-7859-431-4 Wydawca: Wydawnictwo
Bardziej szczegółowoJak wytresować swojego psa? Częs ć 7. Zostawanie na miejscu
Jak wytresować swojego psa? Częs ć 7 Zostawanie na miejscu Zostawanie na miejscu Zostawanie na miejscu jest jedną z przydatniejszych komend, którą powinien opanować nasz pies. Pomaga zarówno podczas treningów
Bardziej szczegółowo30-dniowe #FajneWyzwanie Naucz się prowadzić Dziennik!
30-dniowe #FajneWyzwanie Naucz się prowadzić Dziennik! Witaj w trzydziestodniowym wyzwaniu: Naucz się prowadzić dziennik! Wydrukuj sobie cały arkusz, skrupulatnie każdego dnia uzupełniaj go i wykonuj zadania
Bardziej szczegółowoWszystko to zostało razem zapakowane i przygotowane do wysłania.
Witajcie, Zastanawiałem się od czego zacząć, bo od mojej prośby do Was o wsparcie mnie w przygotowaniu pomocy dzieciom i młodzieży w mieście Embu w Kenii minęło już prawie trzy miesiące, a mnie się wydaje
Bardziej szczegółowoHektor i tajemnice zycia
François Lelord Hektor i tajemnice zycia Przelozyla Agnieszka Trabka WYDAWNICTWO WAM Był sobie kiedyś chłopiec o imieniu Hektor. Hektor miał tatę, także Hektora, więc dla odróżnienia rodzina często nazywała
Bardziej szczegółowoWendy Mass i Rebecca Stead
Wendy Mass i Rebecca Stead TYTUŁ ORYGINAŁU: Bob Przełożyła: Krystyna Kornas Redaktor prowadząca: Aneta Bujno Redakcja: Ilona Turowska Korekta: Małgorzata Lach Projekt okładki: Nicholas Gannon Opracowanie
Bardziej szczegółowoIrena Sidor-Rangełow. Mnożenie i dzielenie do 100: Tabliczka mnożenia w jednym palcu
Irena Sidor-Rangełow Mnożenie i dzielenie do 100: Tabliczka mnożenia w jednym palcu Copyright by Irena Sidor-Rangełowa Projekt okładki Slavcho Rangelov ISBN 978-83-935157-1-4 Wszelkie prawa zastrzeżone.
Bardziej szczegółowoWAŻNE Kiedy widzisz, że ktoś się przewrócił i nie wstaje, powinieneś zawsze zapytać, czy możesz jakoś pomóc. WAŻNE
Cześć, chcemy porozmawiać z wami na pewien bardzo ważny temat. Dotyczy on każdego z nas bez wyjątku. Każdy z nas przecież może stłuc sobie kolano podczas jazdy na rowerze, skaleczyć się w palec przy robieniu
Bardziej szczegółowoCopyright 2015 Monika Górska
1 To jest moje ukochane narzędzie, którym posługuję się na co dzień w Fabryce Opowieści, kiedy pomagam swoim klientom - przede wszystkim przedsiębiorcom, właścicielom firm, ekspertom i trenerom - w taki
Bardziej szczegółowoWYZWANIA EDUKACYJNE EDUKACJA DLA KAŻDEGO PORADY MAŁEJ EWUNI DUŻEJ EWIE. Dziecko jest mądrzejsze niż myślisz. Ewa Danuta Białek
1 WYZWANIA EDUKACYJNE EDUKACJA DLA KAŻDEGO SZTUKA ŻYCIA W ŚWIECIE PORADY MAŁEJ EWUNI DUŻEJ EWIE Dziecko jest mądrzejsze niż myślisz Ewa Danuta Białek 1 2 Ewa Danuta Białek PORADY MAŁEJ EWUNI DUŻEJ EWIE
Bardziej szczegółowoAUTYZM DIAGNOZUJE SIĘ JUŻ U 1 NA 100 DZIECI.
LEKCJA AUTYZM AUTYZM DIAGNOZUJE SIĘ JUŻ U 1 NA 100 DZIECI. 1 POZNAJMY AUTYZM! 2 Codzienne funkcjonowanie wśród innych osób i komunikowanie się z nimi jest dla dzieci i osób z autyzmem dużym wyzwaniem!
Bardziej szczegółowoKrystyna Wajda Horodko. Opowieści spod złocistej. Kraina Wodospadów. Moim dorosłym już dzieciom: Natalii, Filipkowi i Jakubowi
2 Krystyna Wajda Horodko Opowieści spod złocistej tęczy Kraina Wodospadów Moim dorosłym już dzieciom: Natalii, Filipkowi i Jakubowi 4 K o s z a l i n 2013 by Krystyna Wajda, Koszalin 2013 ISBN 978-83-64234-09-5
Bardziej szczegółowoSzczęść Boże, wujku! odpowiedział weselszy już Marcin, a wujek serdecznie uściskał chłopca.
Sposób na wszystkie kłopoty Marcin wracał ze szkoły w bardzo złym humorze. Wprawdzie wyjątkowo skończył dziś lekcje trochę wcześniej niż zwykle, ale klasówka z matematyki nie poszła mu najlepiej, a rano
Bardziej szczegółowoCopyright SBM Sp. z o.o., Warszawa 2015 Copyright for the illustrations by SBM Sp. z o.o., Warszawa 2015
Grażyna Nowak Copyright SBM Sp. z o.o., Warszawa 2015 Copyright for the illustrations by SBM Sp. z o.o., Warszawa 2015 Tekst: Grażyna Nowak Ilustracje, skład, okładka i przygotowanie do druku: Wojciech
Bardziej szczegółowoZ Małgorzatą Strzałkowską rozmawia Wojciech Widłak,
Z Małgorzatą Strzałkowską rozmawia Wojciech Widłak, 14.06.2018 Radość pisania. Wywiad z Małgorzatą Strzałkowską - Gdybyś miała jednym słowem określić, czym jest dla Ciebie pisanie, co to byłoby za słowo?
Bardziej szczegółowoBĄDŹ SOBĄ, SZUKAJ WŁASNEJ DROGI - JANUSZ KORCZAK
BĄDŹ SOBĄ, SZUKAJ WŁASNEJ DROGI - JANUSZ KORCZAK Opracowała Gimnazjum nr 2 im. Ireny Sendlerowej w Otwocku Strona 1 Młodzież XXI wieku problemy stare, czy nowe, a może stare po nowemu? Co jest największym
Bardziej szczegółowoVIII TO JUŻ WIESZ! ĆWICZENIA GRAMATYCZNE I NIE TYLKO
VIII TO JUŻ WIESZ! ĆWICZENIA GRAMATYCZNE I NIE TYLKO I. Proszę wybrać odpowiednie do rysunku zdanie. 0. On wsiada do autobusu. On wysiada z autobusu. On jedzie autobusem. 1. On wsiada do tramwaju. On
Bardziej szczegółowowww.abcprzedszkola.pl
1 do artykułu z cyklu Bajkowe Abecadło autorstwa Chanthy E.C. zamieszczonego na www.abcprzedszkola.pl. Wszelkie prawa zastrzeżone. Występują: Narrator (przedszkolanka lub rodzic) Brzydkie Kaczątko Mama
Bardziej szczegółowoWidziały gały co brały
Widziały gały co brały KATARZYNA JEZIERSKA-TRATKIEWICZ Widziały gały co brały Uwagi autorki i wydawnictwa Wszystkie informacje zawarte w tej książce zostały przez autorkę starannie zebrane i przygotowane
Bardziej szczegółowoW MOJEJ RODZINIE WYWIAD Z OPĄ!!!
W MOJEJ RODZINIE WYWIAD Z OPĄ!!! W dniu 30-04-2010 roku przeprowadziłem wywiad z moim opą -tak nazywam swojego holenderskiego dziadka, na bardzo polski temat-solidarność. Ten dzień jest może najlepszy
Bardziej szczegółowoBiblia dla Dzieci. przedstawia. Cuda Pana Jezusa
Biblia dla Dzieci przedstawia Cuda Pana Jezusa Autor: Edward Hughes Ilustracje: Byron Unger; Lazarus Redakcja: E. Frischbutter; Sarah S. Tłumaczenie: Katarzyna Gablewska Druk i oprawa: Bible for Children
Bardziej szczegółowoDzień, w którym przestałam krzyczeć na moje dziecko
Dzień, w którym przestałam krzyczeć na moje dziecko Człowiek dorosły, a rodzic w szczególności, musi sobie odpowiedzieć na jedno zajebiście, ale to zajebiście ważne pytanie: dlaczego krzyczy. I przestać
Bardziej szczegółowoNIE BLEDNIJ, KORALICZKU!
NIE BLEDNIJ, KORALICZKU! W ogrodzie pojawiła się mamusia Piotra i zabrała syna do domu. Chłopak szepnął Karolci, by nikomu nie mówiła o ich przygodzie. Dziewczynka też wracała do domu. Spotkała tatusia,
Bardziej szczegółowoStreszczenie. Streszczenie MIKOŁAJEK I JEGO KOLEDZY
Streszczenie MIKOŁAJEK I JEGO KOLEDZY 8 Kleofas ma okulary! MIKOŁAJEK I JEGO KOLEDZY Mikołajek opowiada, że po przyjściu do szkoły on i wszyscy koledzy z klasy bardzo się zdziwili, gdy zobaczyli, że Kleofas,
Bardziej szczegółowoBEZPIECZNY PIERWSZAK
BEZPIECZNY PIERWSZAK BEZPIECZEŃSTWO W DRODZE DO SZKOŁY Codziennie rano wyruszasz w drogę do szkoły i codziennie wracasz do domu. Niezależnie od tego, w jaki sposób pokonujesz tę trasę - ważne, byś poznał
Bardziej szczegółowo10 najlepszych zawodów właściciel szkoły tańca
Kategoria: Edukacja 10 najlepszych zawodów 10 najlepszych zawodów właściciel szkoły tańca 10 najlepszych zawodów właściciel szkoły tańca Dodano: 2011-12-30 17:55:39 Poprawiony: piątek, 30 grudnia 2011
Bardziej szczegółowoKwestionariusz AQ. wersja dla młodzieży 12-15 lat. Płeć dziecka:... Miesiąc i rok urodzenia dziecka:... Miejsce zamieszkania (miasto, wieś):...
Kwestionariusz AQ wersja dla młodzieży 12-15 lat Płeć dziecka:... Miesiąc i rok urodzenia dziecka:... Miejsce zamieszkania (miasto, wieś):... Płeć osoby wypełniającej kwestionariusz:... Wiek:... Wykształcenie
Bardziej szczegółowoAUDIO / VIDEO (A 2 / B1 ) (wersja dla studenta) ROZMOWY PANI DOMU ROBERT KUDELSKI ( Pani domu, nr )
AUDIO / VIDEO (A 2 / B1 ) (wersja dla studenta) ROZMOWY PANI DOMU ROBERT KUDELSKI ( Pani domu, nr 4-5 2009) Ten popularny aktor nie lubi udzielać wywiadów. Dla nas jednak zrobił wyjątek. Beata Rayzacher:
Bardziej szczegółowoNajważniejsze lata czyli jak rozumieć rysunki małych dzieci
Najważniejsze lata czyli jak rozumieć rysunki małych dzieci Anna Kalbarczyk Najważniejsze lata czyli jak rozumieć rysunki małych dzieci Rozwój osobowości dziecka w wieku od 2 do 6 lat na podstawie jego
Bardziej szczegółowoKIDSCREEN-52. Kwestionariusz zdrowotny dla dzieci i młodzieży. Wersja dla rodziców
KIDSCREEN-52 Kwestionariusz zdrowotny dla dzieci i młodzieży Wersja dla rodziców Page 1 of 8 Data: Miesiąc Rok Drodzy Rodzice! Jak się czuje Pani/Pana dziecko? Czy ma jakieś problemy i zmartwienia? Na
Bardziej szczegółowoKIDSCREEN-52. Kwestionariusz zdrowotny dla dzieci i młodych ludzi. Wersja dla dzieci i młodzieży 8 do 18 lat
KIDSCREEN-52 Kwestionariusz zdrowotny dla dzieci i młodych ludzi Wersja dla dzieci i młodzieży 8 do 18 lat Page 1 of 8 Cześć, Data: Miesiąc Rok Co u ciebie słychać? Jak się czujesz? To są pytania, na które
Bardziej szczegółowoi na matematycznej wyspie materiały dla ucznia, klasa III, pakiet 109, s. 1 KARTA:... Z KLASY:...
polonistyczna Ad@ i J@ś na matematycznej wyspie materiały dla ucznia, klasa III, pakiet 09, s. To nie moja wina! Przeczytaj uważnie opowiadanie. Edyta Krawiec To nie moja wina Latać, poczuć się jak ptak.
Bardziej szczegółowoROZDZIAŁ 7. Nie tylko miłość, czyli związek nasz powszedni
ROZDZIAŁ 7 Nie tylko miłość, czyli związek nasz powszedni Miłość to codzienność Kasia: Czy do szczęścia w związku wystarczy miłość? Małgosia: Nie. Potrzebne są jeszcze dojrzałość i mądrość. Kiedy dwoje
Bardziej szczegółowoWobec powyższego ruch planet odbywa się ruchem spiralnym, a nie jak nam się wydaje po okręgu, gdyż wtedy mielibyśmy nieustanny rok świstaka.
Spirala czasu Czy doświadczasz czegoś co w prosty sposób można nazwać przyspieszeniem czasu? Odczuwasz, że dni mijają coraz szybciej? Przestajesz liczyć minuty i godziny? Żyjesz raczej od tygodnia do tygodnia,
Bardziej szczegółowoDOROTA WIECZOREK DOTYK MROKU
DOROTA WIECZOREK DOTYK MROKU PROLOG PROLOG Tramwaj numer 6 jadący z centrum Gdańska w kierunku Oliwy był prawie pusty, jak zwykle o tak późnej porze zegar elektroniczny wiszący nad kabiną motorniczego
Bardziej szczegółowomnw.org.pl/orientujsie
mnw.org.pl/orientujsie Jesteśmy razem, kochamy się. Oczywiście, że o tym mówimy! Ale nie zawsze jest to łatwe. agata i marianna Określenie bycie w szafie nie brzmi specjalnie groźnie, ale potrafi być naprawdę
Bardziej szczegółowoĆWICZENIA W ZAPOBIEGANIU OSTEOPOROZY
ĆWICZENIA W ZAPOBIEGANIU OSTEOPOROZY Ćwiczenie 1. - Stajemy w rozkroku na szerokości bioder. Stopy skierowane lekko na zewnątrz, mocno przywierają do podłoża. - Unosimy prawą rękę ciągnąc ją jak najdalej
Bardziej szczegółowoZuźka D. Zołzik idzie do zerówki
BARBARA PARK Zuźka D. Zołzik idzie do zerówki Przełożyła Magdalena Koziej Ilustrowała Denise Brunkus Nasza Księgarnia Cody emu, który spóźnił się na autobus i zainspirował mnie do napisania tej książki
Bardziej szczegółowoZADANIA DYDAKTYCZNE NA STYCZEŃ
ZADANIA DYDAKTYCZNE NA STYCZEŃ I. Witamy Nowy Rok 1. Zimowe ubrania 2. Kolory wiosny 3. Latem jest ciepło 4. Jesienne smakołyki 5. Cztery pory roku II. III. IV. Co można robić zimą? 1. Jaki jest śnieg?
Bardziej szczegółowoSKALA ZDOLNOŚCI SPECJALNYCH W WERSJI DLA GIMNAZJUM (SZS-G) SZS-G Edyta Charzyńska, Ewa Wysocka, 2015
SKALA ZDOLNOŚCI SPECJALNYCH W WERSJI DLA GIMNAZJUM (SZS-G) SZS-G Edyta Charzyńska, Ewa Wysocka, 2015 INSTRUKCJA Poniżej znajdują się twierdzenia dotyczące pewnych cech, zachowań, umiejętności i zdolności,
Bardziej szczegółowoCopyright 2017 Monika Górska
I UŁÓŻ OPOWIEŚĆ, NA DOWOLNY TEMAT. JEDYNYM OGRANICZENIEM DLA TWOJEJ WYOBRAŹNI SĄ CZTERY SŁOWA, KTÓRE ZNA JDZIESZ NA NASTĘPNEJ STRONIE, A KTÓRE KONIECZNIE MUSZĄ ZNALEŹĆ SIĘ W TWOJEJ OPOWIEŚCI. NIE MUSISZ
Bardziej szczegółowoLiczą się proste rozwiązania wizyta w warsztacie
Liczą się proste rozwiązania wizyta w warsztacie Szybciej poznaję ceny. To wszystko upraszcza. Mistrz konstrukcji metalowych, Martin Elsässer, w rozmowie o czasie. Liczą się proste rozwiązania wizyta w
Bardziej szczegółowoTytuł: Język angielski metodą skojarzeń. Autorzy - Michael Gruneberg, Patrycja Kamińska. Opracowanie i skład - Joanna Kozłowska, Patrycja Kamińska
Tytuł: Język angielski metodą skojarzeń Autorzy - Michael Gruneberg, Patrycja Kamińska Opracowanie i skład - Joanna Kozłowska, Patrycja Kamińska Projekt okładki - Adam Antoszczak Copyright by Michael Gruneberg
Bardziej szczegółowoPan Toti i urodzinowa wycieczka
Aneta Hyla Pan Toti i urodzinowa wycieczka Biblioteka szkolna 2014/15 Aneta Hyla Pan Toti i urodzinowa wycieczka Biblioteka szkolna 2014/15 P ewnego dnia, gdy Pan Toti wszedł do swojego domku, wydarzyła
Bardziej szczegółowoTEST SPRAWDZAJĄCY UMIEJĘTNOŚĆ CZYTANIA ZE ZROZUMIENIEM DLA KLASY IV NA PODSTAWIE TEKSTU PT. DZIEŃ DZIECKA
TEST SPRAWDZAJĄCY UMIEJĘTNOŚĆ CZYTANIA ZE ZROZUMIENIEM DLA KLASY IV NA PODSTAWIE TEKSTU PT. DZIEŃ DZIECKA Drogi uczniu! Instrukcja dla użytkownika testu Najpierw przeczytaj uważnie tekst. Następnie rozwiązuj
Bardziej szczegółowoJaki jest Twój ulubiony dzień tygodnia? Czy wiesz jaki dzień tygodnia najbardziej lubią Twoi bliscy?
Kogo podziwiasz dzisiaj, a kogo podziwiałeś w przeszłości? Jaki jest Twój ulubiony dzień tygodnia? Czy wiesz jaki dzień tygodnia najbardziej lubią Twoi bliscy? Jaka jest Twoja ulubiona potrawa? Czy wiesz
Bardziej szczegółowoKolejny udany, rodzinny przeszczep w Klinice przy ulicy Grunwaldzkiej w Poznaniu. Mama męża oddała nerkę swojej synowej.
Kolejny udany, rodzinny przeszczep w Klinice przy ulicy Grunwaldzkiej w Poznaniu. Mama męża oddała nerkę swojej synowej. 34-letnia Emilia Zielińska w dniu 11 kwietnia 2014 otrzymała nowe życie - nerkę
Bardziej szczegółowoSTARY TESTAMENT. JAKUB U LABANA 10. JAKUB U LABANA
JAKUB U LABANA 46 Rebeka wysłała syna Jakuba do swojego brata. Izaak z Rebeką nie chcieli również, aby ich syn ożenił się z Kananejką czyli taką kobietą, która nie była z ich narodu i mieszkała w Kanaanie.
Bardziej szczegółowoBiblia dla Dzieci przedstawia. Cuda Pana Jezusa
Biblia dla Dzieci przedstawia Cuda Pana Jezusa Autor: Edward Hughes Ilustracje: Byron Unger; Lazarus Redakcja: E. Frischbutter; Sarah S. Tłumaczenie: Katarzyna Gablewska Druk i oprawa: Bible for Children
Bardziej szczegółowo91-piętrowy. na drzewie. Andy Griffiths. Terry denton
Andy Griffith mieszka w dziewięćdziesięciojednopiętrowym domku na drzewie razem ze swoim kumplem Terrym, z którym wymyśla przezabawne książki: dokładnie takie jak ta, którą właśnie trzymasz w ręku. Andy
Bardziej szczegółowoMarcin Pałasz. ilustracje Olga Reszelska
Marcin Pałasz ilustracje Olga Reszelska Copyright by Marcin Pałasz Edycja Copyright by Skrzat, Kraków 2012 Redakcja: Sylwia Marszał Korekta: Agnieszka Sabak Skład: Łukasz Libiszewski Ilustracje: Olga Reszelska
Bardziej szczegółowoWERSJA: B ANKIETER: JEŚLI RESPONDENT JEST MĘŻCZYZNĄ, ZADAĆ GF1. JEŚLI RESPONDENT JEST KOBIETĄ, ZADAĆ GF2.
WERSJA: B ANKIETER: JEŚLI RESPONDENT JEST MĘŻCZYZNĄ, ZADAĆ GF1. JEŚLI RESPONDENT JEST KOBIETĄ, ZADAĆ GF2. MĘŻCZYŹNI GF1 Przeczytam teraz Panu krótkie opisy różnych ludzi. Proszę wysłuchać każdego opisu
Bardziej szczegółowoUwaga, niebezpieczeństwo w sieci!
W samo południe 14 Uwaga, niebezpieczeństwo w sieci! przed czytaniem 1. W internecie można znaleźć wiele rzeczy. W internecie, czyli właściwie gdzie? Opracujcie hasło INTERNET na podstawie własnych skojarzeń
Bardziej szczegółowoKATARZYNA POPICIU WYDAWNICTWO WAM
KATARZYNA ŻYCIEBOSOWSKA POPICIU WYDAWNICTWO WAM Zamiast wstępu Za każdym razem, kiedy zaczynasz pić, czuję się oszukana i porzucona. Na początku Twoich ciągów alkoholowych jestem na Ciebie wściekła o to,
Bardziej szczegółowoIgor Siódmiak. Moim wychowawcą był Pan Łukasz Kwiatkowski. Lekcji w-f uczył mnie Pan Jacek Lesiuk, więc chętnie uczęszczałem na te lekcje.
Igor Siódmiak Jak wspominasz szkołę? Szkołę wspominam bardzo dobrze, miałem bardzo zgraną klasę. Panowała w niej bardzo miłą atmosfera. Z nauczycielami zawsze można było porozmawiać. Kto był Twoim wychowawcą?
Bardziej szczegółowoSZOPKA. Pomysły i realizacja: Joanna Góźdź
SZOPKA na Boże Narodzenie Pomysły i realizacja: Joanna Góźdź 4 Maryja wstała dosyć wcześnie, ubrała się, umyła, zjadła śniadanie i zaczęła się krzątać po domu. Bądź pozdrowiona! potężny głos nagle wypełnił
Bardziej szczegółowoKLASA VI Odpowiedz na następujące pytania. Jeśli pamiętasz, to oprócz tytułu książki, podaj autora- zdobędziesz dodatkowy punkt.
KLASA VI 1. Wymień trzy krainy, które odwiedził Tomek Wilmowski.. 2. Kto jest autorem powieści Zwyczajne życie i Większy kawałek świata?.. 3. Jak mówiono na Bartka w Wokarku?.. 4. Podaj przynajmniej trzy
Bardziej szczegółowoProlog. Fantasmagoria
Prolog Fantasmagoria Witaj. Jestem posłańcem spod wrót Medalionów. Właśnie tu zdecydowałem zatrzymać mój powóz. Mój teatr z radością uraczy cię swą opowieścią. Podejdź bliżej, przyjrzyj się tej niezwykłej
Bardziej szczegółowoColorful B S. Autor: Anna Sowińska. Wydawca: Colorful Media. Korekta: Marlena Fiedorow ISBN: Copyright by COLORFUL MEDIA Poznań 2012
Autor: Anna Sowińska Wydawca: Colorful Media Korekta: Marlena Fiedorow ISBN: 83-919772-7-7 Copyright by COLORFUL MEDIA Poznań 2012 Okładka: Colorful Media Skład i łamanie: Colorful Media Colorful B S O
Bardziej szczegółowoBł. Pier Giorgio Frassati
Bł. Pier Giorgio Frassati szaleniec Pana Boga i święty codziennego użytku Kim w ogóle jest święty? Słownik języka polskiego mówi m.in., że święty to osoba po śmierci uznana przez Kościół za zbawionego
Bardziej szczegółowo70. rocznica zakończenia II Wojny Światowej
70. rocznica zakończenia II Wojny Światowej, 11/05/2015 13:45, autor: Redakcja Bielawa Podobnie jak w całym kraju, tak i w Bielawie, 8 maja odbyły się obchody upamiętniające 70. rocznicę zakończenia II
Bardziej szczegółowoMAŁA JADWINIA nr 11. o mała Jadwinia p. dodatek do Jadwiżanki 2 (47) Opracowała Daniela Abramczuk
o mała Jadwinia p MAŁA JADWINIA nr 11 Opracowała Daniela Abramczuk Zdjęcie na okładce Julia na huśtawce pochodzą z książeczki Julia święta Urszula Ledóchowska za zgodą Wydawnictwa FIDES. o Mała Jadwinia
Bardziej szczegółowoChłopcy i dziewczynki
Chłopcy i dziewczynki Maja leżała na plaży. Zmarzła podczas kąpieli w morzu i cała się trzęsła. Mama Zuzia owinęła ją ręcznikiem. Maja położyła się na boku i przesypuje piasek w rączce. Słońce razi ją
Bardziej szczegółowoTak prezentują się laurki i duży obrazek z życzeniami. Juz jesteśmy bardzo blisko.
Przygotowujemy laurki dla dzielnych strażaków. Starałyśmy się, by prace były ładne. Tak prezentują się laurki i duży obrazek z życzeniami. Juz jesteśmy bardzo blisko. 182 Jeszcze kilka kroków i będziemy
Bardziej szczegółowoINSCENIZACJA NA DZIEŃ MATKI I OJCA!!
Literka.pl INSCENIZACJA NA DZIEŃ MATKI I OJCA!! Data dodania: 2004-03-16 13:30:00 Dzień Mamy i Taty Montaż słowno-muzyczny dla klasy III Konferansjer: Witam serdecznie wszystkich rodziców przybyłych na
Bardziej szczegółowoTłumaczenia: Love Me Like You, Grown, Hair, The End i Black Magic. Love Me Like You. Wszystkie: Sha-la-la-la. Sha-la-la-la. Sha-la-la-la.
Downloaded from: justpaste.it/nzim Tłumaczenia: Love Me Like You, Grown, Hair, The End i Black Magic Love Me Like You On mógłby mieć największy samochód Nie znaczy to, że może mnie dobrze wozić Lub jeździć
Bardziej szczegółowoSkala Postaw Twórczych i Odtwórczych dla gimnazjum
Krakowska kademia im. ndrzeja Frycza Modrzewskiego Skala Postaw Twórczych i Odtwórczych dla gimnazjum utor: gnieszka Guzik, Patrycja Huget Instrukcja: Poniżej przedstawione zostały do wyboru po dwa stwierdzenia
Bardziej szczegółowoTemat zajęć: Agresja jak sobie z nią poradzić?
PRZEMOC I AGRESJA WŚRÓD UCZNIÓW Temat zajęć: Agresja jak sobie z nią poradzić? Czas trwania: 45 minut Cel główny: kształtowanie u uczniów postaw zmierzających do eliminowania zachowań agresywnych oraz
Bardziej szczegółowoSTARY TESTAMENT, RUT 23. RUT MOABITKA
RUT MOABITKA 116 - Już dziesięć lat minęło od śmierci mojego męża Elimelecha. A teraz umarli także moi synowie Zostałyśmy już same - Powiedziała smutna Noemi i odwróciła się w stronę paleniska, żeby jej
Bardziej szczegółowodo trzech razy sztuka...
T O, C O L U B I M Y do trzech razy sztuka... Tu musiało się wtrącić przeznaczenie. Ten sam dom wybrali trzy razy, myśląc, że to różne wille. Kiedy go zobaczyli w naturze, polubili się od razu. Pozostało
Bardziej szczegółowoSTARY TESTAMENT, RUT 23. RUT MOABITKA
RUT MOABITKA 127 - Już dziesięć lat minęło od śmierci mojego męża Elimelecha. A teraz umarli także moi synowie Zostałyśmy już same - Powiedziała smutna Noemi i odwróciła się w stronę paleniska, żeby jej
Bardziej szczegółowoJak pomóc w rozwoju swojemu dziecku? I NIE POPEŁNIAĆ BŁĘDÓW WIĘKSZOŚCI RODZICÓW
Jak pomóc w rozwoju swojemu dziecku? I NIE POPEŁNIAĆ BŁĘDÓW WIĘKSZOŚCI RODZICÓW im bardziej wyręczamy dzieci w rozwoju, tym bardziej zabieramy im możliwości uczenia się i doświadczania Nie odrabiaj za
Bardziej szczegółowoNieoficjalny poradnik GRY-OnLine do gry. Nibiru. Age of Secrets. autor: Bolesław Void Wójtowicz
Nieoficjalny poradnik GRY-OnLine do gry Nibiru Age of Secrets autor: Bolesław Void Wójtowicz Copyright wydawnictwo GRY-OnLine S.A. Wszelkie prawa zastrzeżone. www.gry-online.pl Prawa do użytych w tej publikacji
Bardziej szczegółowoPomniejszy szok. Ach! Serce wali ci jak oszalałe i mimowolnie wstrzymałeś oddech. Rozpatrz natychmiast. Brak dodatkowego efektu. Zakryj tę kartę.
Pomniejszy szok Ach! Serce wali ci jak oszalałe i mimowolnie wstrzymałeś oddech. Brak dodatkowego efektu. Zakryj tę kartę. Pomniejszy szok Ach! Serce wali ci jak oszalałe i mimowolnie wstrzymałeś oddech.
Bardziej szczegółowoAutorka: Katarzyna Rożek Copyright by Literat
Dziwne pytania...2 Spółdzielnia mieszkaniowa 4 Pif-paf!...6 Świstaki i świetliki 8 Bar mleczny...10 Karteczki 12 Tylko pytania...14 Bitwa o proporce 16 KIM...18 Wyścigi konne 20 Układanie liny...22 Balony
Bardziej szczegółowoŚpij dobrze! Jak ważny jest dobry sen Dlaczego dobry sen nie jest czymś oczywistym Co możemy zrobić, żeby lepiej spać
Śpij dobrze! Jak ważny jest dobry sen Dlaczego dobry sen nie jest czymś oczywistym Co możemy zrobić, żeby lepiej spać 2 3 Traumatyczne przeżycia mogą spowodować zaburzenia snu Kto doświadczył wojny, innych
Bardziej szczegółowo"Chciałem cię chronić, będąc twoim cieniem..." Pearlic. Reda 2015.
CIEŃ Paulina Klecz "Chciałem cię chronić, będąc twoim cieniem..." Pearlic. Reda 2015. Projekt okładki: Łukasz Orzechowski Copyright Paulina Copyright Pearlic Klecz Wszelkie prawa do publikacji zastrzeżone.
Bardziej szczegółowoOdkrywam Muzeum- Zamek w Łańcucie. Przewodnik dla osób ze spektrum autyzmu
Odkrywam Muzeum- Zamek w Łańcucie Przewodnik dla osób ze spektrum autyzmu Dzisiaj odwiedzę Muzeum- Zamek w Łańcucie! Zamek w Łańcucie był domem dwóch rodzin. Zamek wybudował czterysta lat temu książę Stanisław
Bardziej szczegółowoNieoficjalny poradnik GRY-OnLine do gry. Close Combat. First to Fight. autor: Michał Wolfen Basta
Nieoficjalny poradnik GRY-OnLine do gry Close Combat First to Fight autor: Michał Wolfen Basta Copyright wydawnictwo GRY-OnLine S.A. Wszelkie prawa zastrzeżone. Prawa do użytych w tej publikacji tytułów,
Bardziej szczegółowoCo to znowu za pokraki? Wyglądają jak wieszaki! Wyszły z szafy bez pomocy Kiedy wyszły? O północy!!! Maszerują przez pokoje, szumią na nich różne
Co to znowu za pokraki? Wyglądają jak wieszaki! Wyszły z szafy bez pomocy Kiedy wyszły? O północy!!! Maszerują przez pokoje, szumią na nich różne stroje. Idą, idą, nie przystają. Pod wersalkę zaglądają...
Bardziej szczegółowoPolska poetka noblistka napisała wiele wierszy, które są znane szerszemu kręgowi odbiorców. Wśród nich jest także wiersz pt. Kot w pustym mieszkaniu.
Polska poetka noblistka napisała wiele wierszy, które są znane szerszemu kręgowi odbiorców. Wśród nich jest także wiersz pt. Kot w pustym mieszkaniu. Umrzeć - tego nie robi się kotu o tym przecież wie
Bardziej szczegółowoGeneza. Plan wydarzeń
Geneza Geneza Pomysł napisania opowiadania o Lampo powstał, kiedy Roman Pisarski poznał historię psa, która została opisana we włoskiej gazecie. Plan wydarzeń 1. Pies przyjeżdża do Marittimy. 2. Zawiadowca
Bardziej szczegółowo